Walne zebranie KŻ Orkan pod znakiem lipy.

Od kilku lat zbieramy się w Centrum naukowo przyrodniczym Nadleśnictwa Mielec korzystając z przyjemnej i bardzo dobrze wyposażonej sali audiowizualnej.

szara masa członkowska A.D. 2014

Dlaczego pod znakiem lipy czytajcie do końca to się dowiecie.

W zebraniu uczestniczyło 21 osób co stanowiło wymagane kworum 50% członków.  Dlaczego to takie ważne było. Poprzednie zebranie w przyjętych uchwałach nakazało zmiany w statucie do czego potrzebna jest taka, a nie inna kwalifikowana większość.

Jakie to zmiany w statucie uchwalono. Zmieniono czas trwania kadencji z 2 do 4 lat tak jak to jest w większości organizacji tego typu.  Drugą ważna zmianą jest zmiana ilości osób w zarządzie KŻ Orkan z 3 do 5.  Przy małej ilości członków to wystarczy nam 3 zarządzających, gdy się klub rozrośnie to można będzie zwiększyć zarząd do 4 lub 5 osób.  z innych spraw zmieniono status młodzieżowych członków klubu.

Komisja uchwał i wniosków w osobach Piotrka Łuca i Zbigniewa Jarosza miała pełne ręce roboty, zebranie uchwaliło aż 18 uchwał.    Z innych istotnych spraw to zebranie podjęło uchwały o wymianie sprzętu pływającego, zaciągnięciu kredytu na początkowe finansowanie dotacji z Urzędu Marszałkowskiego.  Podjęto także decyzję o sprzedaży  jachtu SZK-V  i zakupie w to miejsce  jednostki nadającej się do szkolenia i egzaminowania na stopień żeglarza jachtowego.

Dyskusje kuluarowe.

Zebranie trwało około 2 godziny.  I tu przechodzimy do wyjaśnienia tytułu dlaczego pod znakiem lipy.  Nasz klubowy kolega Hubert Sobiczewski jako leśnik zaprosił nas do sadzenia drzew lipowych w lesie.

 Sadzonki lipy.

To nie takie proste jakby się wydawało, wykopać dołek i wsadzić drzewko.

Prezes klubu (niech nam żyje) przymierza się do wykopania dołka (tym razem nie pod kimś, a pod lipę)

w akcji sadzenia drzewek lipowych uczestniczyli  członkowie KŻ Orkan Kazimierz Miłoń

Klubowy Koszałek Opałek czyli Mariusz Wiącek

 oraz Zbigniew Jarosz

Całość akcji ogarniał fachowym okiem Hubert Sobiczewski

Nie wystarczy wykopać dołek wsadzić  drzewko, trzeba też je zabezpieczyć przed „pożarciem” przez zwierzynę leśną. Podobno dla sarenek to jest przysmak nad przysmaki.  W związku z tym każdą sadzonkę należy otoczyć „cokołem” z uschniętych gałęzi tak aby zwierzęta leśne nie miały do niej dostępu.

Lipy prawidłowo zabezpieczone, i tu prośba jak zbierając chrust na ognisko zobaczycie w „dziwny” sposób poukładane suche gałęzie to zobaczcie dokładnie czy tam przypadkiem nie chronią  nowej sadzonki.

Ekipa KŻ Orkan po wykonaniu pracy, przy prawidłowo zabezpieczonym  drzewku. (prezes robi zdjęcie)

Mariusz Wiącek