Szukając materiałów do klubowej historii znalazłem zdjęcia z wachty technicznej z 1996 roku. Bez mała 17 lat temu.
Całą przystań pomagała nasunąć to piekielne urządzenie, nad łódkę, a później w górę ręcznie. Przystań Tajty slipujemy jacht Venus.
Co roku należało zrzucić jacht do wody, zrobić niezbędne remonty. Nierzadko na taką wachtę jechały dwa samochody pełne ludzi. Robota aż paliła się w rękach.
Prawo do wejścia na jacht podwieszony na pasach miał tylko „Mały Tadzio” i nikt inny. Prezes naszego klubu Zbysiu z uwagą przygląda się pracy Tadeusza czy aby na pewno nasz jacht jest bezpieczny.
Jacht po betonowym slipie zjeżdżał na przystań zapięty do stalowej liny.
Jacht już kołysze się na wodach jeziora Tajty. Cała operacja zrzucenia jachtu na wodę wtedy w 1996 roku jak sobie przypominam trwała około 1,5 godziny.
Czasem niektóre prace malarskie trzeba było poprawić, aby z krzywo pomalowanego dziobu nie śmiały cię „całe Mazury” Leszek siedząc w woodzie poprawia to co ktoś (a czy to ważne kto) zainteresowani wiedzą Ważne że wyprostowano to co krzywo namalowano.
To nasze solińskie jachty Micro Polo o nazwie ORCA i legendarny już jach Rambler ” ZAGŁOBA” przed wyjazdem na Solinę. O jacht przytrzymuje się prezes klubu.
Wodowanie Venuski w 1993 roku na przystani Navigo w Giżycku, jak się płynie z Niegocina to zaraz na lewo za mostem kolejowym. Tam nasz klub przez kilkanaście lat trzymał jachty. Na jachcie Mariusz i Ewa cumę odbiera Józef Bezak.
Zanim jednak jacht znalazł się w wodzie, to najpierw trzeba było poszukać dźwig i za jego pomocą umieścić jacht w wodzie.
Operacja sama w sobie łatwa tylko kosztowna. Przyglądają się Tadziu Ostapiak bokiem, i Józef Bezak
To nie było tak łatwo jak teraz, chciałeś sobie popływać to musiałeś wrzucić jacht do wody, wysprzątać po zimie, szoruje jacht Miłosz Wiącek. Po wysprzątaniu pokładu należało założyć takielunek. W 1993 roku okradziono jacht na przystani Navigo. Zniknęło praktycznie całe wyposażenie ruchome. Kuchenka, relingi, żagle, szoty, talia, pagaje bosak. Szczęście w nieszczęściu było takie że nowe żagle zostały zakupione na jacht, a resztę wyposażenia udało się uzupełnić. Efekt tej kradzieży był taki że zmieniliśmy miejsce zimowania jachtów, na przystań Tajty, katowickiego okręgowego związku żeglarskiego, na której do dzisiaj trzymamy jachty.
Czasami bylo i tak że trzeba było jacht po zakończonym rejsie roztaklować wyciągnąć jacht na brzeg przykryć plandekę i pojechać do domu. Rok 1997 koniec sierpnia Venus przygotowana do „zimowego rejsu na górę”. A dzisiaj jak jest? Jacht z firmy czarterowej……
Klubowy Koszałek Opałek czyli Mariusz Wiącek