Tawerna pod starym zawiasem

Krakowskie szanty 2014

Scena w rotundzie zapełniła się żeglarzami starych żaglowców.

Od bez mała 33 lat w ostatni weekend lutego w Krakowie grają szanty. Chętnych do zaznajomienia się z historią krakowskich szant odsyłam do oficjalnej strony festiwalu.

W tym roku wybrałem się na jeden z koncertów,  na który namówił mnie Waldek Mieczkowski podczas koncertu w Stalowej Woli.   Impreza pod nazwą „Koncert tradycyjnych pieśni kubryku z chórem w tle Tawerna pod  Starym Zawiasem” .

Na koncercie spotkałem kapitana  rejsu pod Żaglami Leliwy z Tadzia Gospodarczyka, wraz z tarnobrzeską załogą.

Z Mielca też byliśmy silni zwarci i gotowi do wypicia paru kufelków piwa.

Koncert wyreżyserowali W. Mieczkowski, K Jurkiewicz, J. Jakubowski.   Zaś prowadzili Sławomir Gołąb z Rzeszowa i Michał Juszczakiewicz (znany z audycji od przedszkola do Opola)

Wystąpili:  Męski Chór Szantowy „Zawisza Czarny”, The Exmouth Men oraz soliści: Henryk Czekała, Wojciech Dudziński, Waldemar Mieczkowski, Jerzy Ozaist, Marek Szurawski, Maciej Łuczak, Maciej Jędrzejko, Ryszard Muzaj

 

Organizatorzy przenieśli nas do portowej tawerny,  przełomu XVIII i XIX wieku. Obficie zaopatrzony bar, gburowaty karczmarz, ponętna karczmareczka przyciąga załogi cumujących żaglowców i okrętów. Schodzą się więc całymi wachtami marynarze z okrętów, wspólnie śpiewają i tańczą, tak spędzają wolne od wachty godziny.

Fajkowy dym i wyśmienity rum przyciąga też pojedynczych wędrowców. Gwar rozmów, śpiewanych pieśni i pięknych melodii zatrzymuje ich na chwilę. Udziela się nastrój i po chwili rozochoceni sami intonują znane im pieśni.
Zdarzyć się może również mrożąca krew w żyłach legenda lub opowieść.
Ot, tawerniane życie …

 Ponętna karczmareczka porywa do tańca, aby go gdzieś „oskubać” z zarobionego grosza.

Publika szczelnie wypełniła krakowską rotundę, choć zdaniem stałych bywalców tej imprezy, było w tym roku trochę luźniej niż zwykle.   Koncert się skończył po trzech godzinach i jak tradycja nakazuje zameldowaliśmy się w Tawernie żeglarskiej Stary Port,


Załoga Lelilwy wraz z  Jackiem „Tawernianym skprzypkiem”

   

Myśmy też tam byli rum wraz z ginem pili. Swoją wachtę sumiennie  odbyliśmy, kończąc ją około godziny 2 w nocy.  Mam nadzieję że w przyszłym roku także pojadę na krakowskie szanty.

Mariusz Wiącek.